Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 marca 2011

Ogrzewanie

Uparłem się na schowanie nagrzewnicy pod deskę . Poszukiwania trwały dobre 4 miesiące , przejrzałem setki aukcji i dupa. Dostałem nawet kompletną nagrzewnicę od peugeota 206 ( nawet ją pociąłem)
Ostatnio znalazłem coś co pasuje przy minimalnych przeróbkach - nagrzewnica od mercedesa MB100.

Trzeba było usunąć oryginalna puszkę od nawiewu i zaadoptować miejsce . Jestem zadowolony :)

Pasowanie elementów nowej puchy na podstawie szablonu z kartonika

Pewnym minusem była potrzeba eksmisji popielniczki

pierwsze samodzielne wiszenie

Silnik wisi samodzielnie , poprzednim razem się nie udało bo szpilki w zestawie były za krótkie .

wtorek, 29 marca 2011

Dla odmiany

Silnik wchodzi jak marzenie, miejsca od groma i jeszcze trochę .
Odbębniłem zaległe szlifowanko i malowanie wnętrza ( pod tapicerką) farba oczywiście okrętowa. Mam nadzieję że nie będę już nic spawał w kabinie. Utwardzona farba trzyma się jak teściowa parapetu i zajebiście ciężko ją usunąć .




Pożegnanie z tylną belką

Silnik jest ciężki a wkładanie przez to utrudnione . Najlepiej wchodzi z użyciem paleciaka.
Tylna belka dostała nominację do opuszczenia ogra





i w końcu na bieżąco

Od września 2010 do teraz działo się mało lub niewiele.
W sierpniu przywiozłem sobie z niemiec silnik razem z opakowaniem , czyli całe subaru legacy z 94roku.
We wrześniu rozpirzyłem , wyciągnąłem silnik i trochę grzebałem w garażu ( tak na zasadzie palcem w d...)
Jakoś w grudniu z pomocą Kendego dotarła paczka ze stanów z flanszą od firmy KEP i przyszła zima .
Wiadomo w zimie jest zimno :) więcej czasu spędziłem na zbieraniu pierdół i dokumentacji .
Teraz robota ruszyła na nowo .



Silnik

Sierpień 2010

Wkurw po lakierniku minął .
W sierpniu wypiaskowałem/wyszkiełkowałem ogra od spodu i pomalowałem farbą epoksydową do malowania kadłubów okrętów.
Patent sprawdzony :) zastosowany wcześniej w moim garbie . Przez 6 lat od czasu odbudowy Garbatego nic się nie dzieje , nie odpryskuje i nie gnije.

Lakiernia

W lipcu 2010 auto trafiło do znajomego lakiernika . - Niestety :(
Zaczynało się dobrze, wszystko dogadane zaliczki wpłacone , materiały załatwione itd.
Spakowałem tyłek w auto i pojechałem na miesiąc do Gdańska na montaż (praca)
Przygotowanie i lakierowanie Ogra miało trwać 4-5 tygodni ( w ramach prac popołudniowych)
Po powrocie do Wrocka , okazało się że nie jest tak fajnie . Ogór rozgrzebany , co prawda w podkładzie ale jakość po prostu nie do akceptacji  KURWA MAĆ .

Był plan , żeby włożyć silnik ogórowy i wybrać się a wakacje w sierpniu . Plan jak to plan poszedł się walić bo pan lakiernik poleciał sobie w kulki. NIE POLECAM .

Powiem tak : jak nie masz za dużo kasy - maluj sam ( przynajmniej się nauczysz czegoś nowego ) . Nie daj się nabrać na usługę na pół ceny . Efekt jest taki że kasy nie ma a auto nadal niepomalowane i niedorobione.

Zabrałem ogra z powrotem do siebie.




lecimy dalej

w sumie większość prac blacharskich (cięcie i wymiana ) zajęła około 2 tygodni.
W międzyczasie zabrakło kilku reperaturek lub ich kupno ze względu na koszty było bezzasadne (np.el. blacharskie pod lewarek koszt dramatyczny a jakość do dupy)
Na szczęście Niezawodny Pan Piotr potrafił zaradzić :)

Z uwagi na fakt że urządzenie do piaskowania ( komora) mam na miejscu , udało mi się uniknąć chamskiego darcia poprzednich przeróbek i dokopywania się do zdrowej blachy.
















prace ruszyły

Prace poszły pełną gębą . Nieoceniona była pomoc Pana Piotra , który chciaż chyba nigdy wcześniej nie spawał ogórka to wykazał niesamowitą cierpliwość na moje prośby i stękania .
Ja zasuwałem głównie z gumówką i wycinałem zaznaczone przez Niego elementy do wymiany . Czasami zdarzyło się wyciąć za dużo :)



























wiosna 2010





trochę maneli